niedziela, 27 stycznia 2013

Pichi Mallay - barwna układanka

W splątanym gąszczu na klifie - olivillo 
Prastary las deszczowy nad oceanem 
Światło i cień - zabawa z miniaturowymi paprociami Hymenoglossum cruentum
Promienie słońca przebiegają po liściach wielkiej bromelii - Greigia sphacelata 
Milusińskie, młode rozety lobelii - Lobelia tupa 
Czerwone trąbki - medallita Sarmienta scandens 
Pióropusze kwiatów - quintral Tristerix corymbosus 
Najpiękniejsze czerwone dzwony - copihue Lapageria rosea 
Drobne owoce na gałązkach - murta blanca Ugni candollei 
Liście bawią się młodą czerwienią - luma Amomyrtus luma  
i olivillo Aextoxicon punctatum 
Pejzaż przed mgłą

Nad morzem. Jestem na skaju bezkresnego błękitu oceanu, w tajemniczym lesie olivillo. W chwilowej przerwie na słoneczne przedpołudnie, od mgły do mgły niosącej wieczną wilgoć, większą niż deszcze. Światło i cień bawią się krajobrazem wybrzeża, szarością klifu i zielenią drzew. Igraszki kształtów. Gdzieniegdzie zaiskrzą krople czerwieni kwiatów, mniejsze i większe, medallita, quintral i copihue, a owoce murty kuszą żywicznym aromatem. Liście nie pozostają z boku. Zabawa kolorów trwa, choć to nie jesień. W lesie promienie słońca grają na długich opadających liściach bromelii. Podmuchy powietrza zmieniają barwy na klifach. Morze i wiatr układają swoje puzzle. 

czwartek, 24 stycznia 2013

Mapu Lahual - na indiańskim wybrzeżu

Las z widokiem na zatokę 
i zatoka Maicolpué 
piaszczysta plaża Maicolpué  
Małe bromelie silnie trzymają się pni, a w dole wśród skal las wielkich glonów... 
...jak cochayuyo Durvillaea antarctica, będących lokalnym przysmakiem
Smagane wiatrem drzewa olivillo Aextoxicon punctatum schodzą aż nad strefę przyboju 
Wiosenne barwy malowniczych nadbrzeżnych lasów 
Waldiwijska selwa w Górach Nadbrzeżnych
Liczne czerwone akcenty wnętrza nadmorskiego lasu - Mitraria coccinea 
wspinający się drobiazg leśny - Sarmienta scandens
i ozdobny krzew Corynabutilon vitifolium, częściej kwitnący na biało
A gdy nadejdzie mgła do starego nadmorskiego lasu olivillo 

Wzdłuż pięknego, prawie dziewiczego wybrzeża prowincji Osorno kilka lat temu powstał zespół małych, ale bardzo ciekawych rezerwatów. Ciekawych, nie tylko z powodu ich wartości przyrodniczej, która bez wątpienia jest nie do przecenienia, bo znajdują się one w najbardziej różnorodnej w gatunki strefie lasów waldiwijskich. Sieć ta utworzona została bowiem z inicjatywy lokalnych społeczności indiańskich Mapuche-Williche, jako jedna z niewielu tego typu w Chile. Siedem małych parków rozrzuconych jest na przestrzeni ponad 50 kilometrów bogatego w urokliwe zatoki wybrzeża połączonych pieszym szlakiem. Dobry przykład rozwoju turystyki przyrodniczej i kulturowej, choć nie tak łatwo dostępny. Większość z rezerwatów chroni nadbrzeżne wilgotne lasy waldiwijskie, głównie budowane przez olivillo, ale w głębi lądu w części z nich rosną także wielowiekowe fitzroje, wszakże Mapu Lahual oznacza ziemię fitzroi. Co ciekawe ochronie podlega także znaczny fragment strefy przybrzeżnej oceanu, gdzie pośród ogromnych glonów można spotkać pływające liczne ssaki morskie: delfiny i uchatki oraz pingwiny. Kolorowe ukwiecone lasy na klifach smagane nieustającymi wiatrami przybierają formy przypominające ugładzone fryzury. Mgła spowija je niemal codziennie. W głąb lądu ciągną się miejscami użytkowane przez ludzi wielogatunkowe lasy pokrywające niemal nieprzerwanym kobiercem wzniesienia w tej części Gór Nadbrzeżnych. Zieleń wielowymiarowa również jest tu nieustająca, sezonowo przerywana szałem kwitnienia.

czwartek, 17 stycznia 2013

Osorno - samotnie w cieniu wulkanu

Deszcz pierwszy, gdzie huk wodospadu 
Pochód żarnowców Cytisus scoparius na wulkanicznym osuwisku
i w żółtym epicentrum kwiatów 
Deszcz drugi. Pod czerwieniejącym krzewem Escallonia rubra 
Lśniące i wijące się pędy Coriaria ruscifolia  
Pnie malowane porostami i miniaturowymi paprociami 
Feria barw dna lasu 
Młoda zieleń, stara zieleń - Weinmannia trichosprema w wiosennej peruce 
Wiosenne Misodendrum w ciemnozielonych bukach 
Deszcz trzeci. Zmęczone kwiaty Embothrium coccineum 
Osorno. Pod lasem. Zabawa chmur. Przerwa
Szary poranek, niebo zasnute ciężkimi chmurami i pada, choć wydaje mi się czasem, że to po prostu chmury są tak nisko, bo granicy między niebem a ziemia specjalnie nie widać. Póki co dzień chłodny, wulkany zasłonięte, ale ich obecność jest wciąż wyczuwalna. Huk z pobliskich wodospadów przeciska się pomiędzy kroplami deszczu i murami zastygłej lawy, a naga ziemia okazuje się żużlem. Znajome miejsce w lesie kontrastów. Bujna szmaragdowa puszcza obok smaganej wiatrem czarnej pustyni, przenikliwie żółte zarośla żarnowca na tle wulkanicznej ziemi obok odnawiającego się wielobarwnego lasu. A wszystko u podnóża wulkanu Osorno, drzemiącego od 150 lat. Po godzinie deszczu wyszło słońce i zrobiło się całkiem ciepło. Wilgoć parowała spomiędzy pęcherzyków w żużlu, chcąc szybko wrócić do chmur. Po godzinie znowu pada. I tak prawie przez cały dzień trwała zabawa chmur.