 |
Deszcz pierwszy, gdzie huk wodospadu |
 |
Pochód żarnowców Cytisus scoparius na wulkanicznym osuwisku |
 |
i w żółtym epicentrum kwiatów |
 |
Deszcz drugi. Pod czerwieniejącym krzewem Escallonia rubra |
 |
Lśniące i wijące się pędy Coriaria ruscifolia |
 |
Pnie malowane porostami i miniaturowymi paprociami |
 |
Feria barw dna lasu |
 |
Młoda zieleń, stara zieleń - Weinmannia trichosprema w wiosennej peruce |
 |
Wiosenne Misodendrum w ciemnozielonych bukach |
 |
Deszcz trzeci. Zmęczone kwiaty Embothrium coccineum |
 |
Osorno. Pod lasem. Zabawa chmur. Przerwa |
Szary poranek, niebo zasnute ciężkimi chmurami i pada, choć wydaje mi się czasem, że to po prostu chmury są tak nisko, bo granicy między niebem a ziemia specjalnie nie widać. Póki co dzień chłodny, wulkany zasłonięte, ale ich obecność jest wciąż wyczuwalna. Huk z pobliskich wodospadów przeciska się pomiędzy kroplami deszczu i murami zastygłej lawy, a naga ziemia okazuje się żużlem. Znajome miejsce w lesie kontrastów. Bujna szmaragdowa puszcza obok smaganej wiatrem czarnej pustyni, przenikliwie żółte zarośla żarnowca na tle wulkanicznej ziemi obok odnawiającego się wielobarwnego lasu. A wszystko u podnóża wulkanu Osorno, drzemiącego od 150 lat. Po godzinie deszczu wyszło słońce i zrobiło się całkiem ciepło. Wilgoć parowała spomiędzy pęcherzyków w żużlu, chcąc szybko wrócić do chmur. Po godzinie znowu pada. I tak prawie przez cały dzień trwała zabawa chmur.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz