 |
W tajemniczym fitzrojowym ogrodzie |
 |
Bardzo zielono na każdym wolnym skrawku pnia drzewa |
 |
Porosty zawsze... |
 |
w pełnej komitywie z mchami, paprociami i pnączami |
 |
Girlandy mchów Ancistrodes genuflexa |
 |
...i wszędzie, porosty nawet na bambusach |
 |
To także królestwo grzybów - jadalny Ramaria flava (changle) |
 |
do wyboru do koloru, różnorodność jest wszędzie |
 |
Gdzie indziej władzę dzierży wielki chrząszcz-jelonek Chiasognathus grantii (ciervo volante) |
 |
Fitzroja i jej mieszkańcy |
 |
W słonecznym fitzrojowym zakątku |
 |
U największej pani tego lasu |
W odróżnieniu od lasów waldiwijskich Andów, te rosnące w Cordillera de la Costa są znacznie bardziej zagrożone działalnością człowieka, przede wszystkim poprzez rozprzestrzenianie się plantacji sosen, daglezji i eukaliptusów. Deszczowe lasy wybrzeża charakteryzują się większą różnorodnością gatunków i są też o wiele starsze od andyjskich, ponieważ trwają tu nieprzerwanie od milionów lat, pomimo ostatnich zlodowaceń i wielokrotnie stawały się refugium dla flory. Panuję tu ciągła wilgoć, zarówno z obfitych deszczy, jak i częstej mgły. Zieleń jest intensywna, las jest bardziej gęsty, szczególnie na zboczach gór i w dolinach rzek. Tu panuję waldiwijski las nadbrzeżny - bogaty, wieczniezielony, wręcz poprzerastany przez mchy i porosty. Wyżej na szczytach, gdzie skaliste podłoże znajduje się znacznie płycej i gleba jest uboższa, a teren często podmokły zadomowiły się fitzroje i budują tu prawie jednogatunkowe drzewostany. Nie dorastają do miana gigantów z andyjskich parków, za to tworzą wyjątkowo urokliwy las. Niestety znaczna część tych lasów spłonęła w ciągu ostatnich dziesięcioleci i tysiące hektarów białych pni straszą niczym nagie kości. Jednak pośród lasu waldiwijskiego pojawiają się pojednycze ogromne drzewa, więc i tu szedłem na spotkanie fitzojowego giganta. Na audiencje u prawdziwej pani tej krainy, w której koronie ukrywa się odrębny roślinny świat, największej fitzroi, jaką dane mi było spotkać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz